piątek, 13 stycznia 2017

2k17

Przyjęło się, że nowy rok to idealny czas do podsumowań. Coś się kończy, a coś zaczyna. Jest to okres podsumowań, kończenia pewnych spraw lub zamykania niektórych rozdziałów w życiu. Zaczynamy planować, postanawiać i obiecywać. Czy uda nam się dotrzymać słowa? Nie wiem, ale wiem że każdy dzień jest dobrym dniem na zmiany. Po co czekać na nowy rok, skoro mamy zamiar coś zmienić w swoim życiu to zróbmy to już dziś. Nie ważne czy chcemy zacząć ćwiczyć, zdrowo się odżywiać czy może zupełnie odmienić swoje dotychczasowe życie. Dlaczego więc mamy czekać? Nie lepiej jest zacząć działać już teraz?
Ja zawsze byłam kiepska w postanowieniach, celach i planach. Można powiedzieć że lubię odkładać wszystko na potem, jest to tak ogromna głupota, że nie życzę tego nikomu. Lepiej usiąść na dupie i zrobić wszystko od razu. Dlatego właśnie nie rozumiem tych wszystkich postanowień, bo czy komuś kiedyś udało się je zrealizować? Mi nigdy, może to kwestia samozaparcia albo po prostu niech zmiana naszego życia będzie naszym postanowieniem, a nie noworoczną modą. Pewnie jestem uprzedzona, ale nie rozumiem postępowań typu: wszyscy mają jakiś cel na rok 2017 to ja też muszę. Nic nie musimy, ale możemy wszystko. Nie łatwo jest rozpocząć zmiany, bo one zawsze są trudne. Nie oznacza to jednak, że są niewykonalne. Muszą być jednak szczere, a my sami pełni chęci i zapału.
Ja osobiście życzę wszystkim, aby rok 2017 był pełny nowych wyzwań i poczucia akceptacji samego siebie. Powtarzam się pewnie setny raz, ale nic nie jest tak ważne jak dystans do świata i samego siebie. Niestety nie wygramy z niektórymi sprawami, ale możemy je zaakceptować i wcale nie oznacza to że przegraliśmy. Jestem zdania że obiektywne patrzenie na to co nas otacza jest dużo mądrzejszym i dojrzalszym czynem niż same chęci zmiany wszystkiego na lepsze. Fakt, chęci to już coś, bo czasem brakuje i ich. Niech ten rok dla wszystkich nas będzie jeszcze lepszy niż poprzedni.
Nie bójmy się zmian i zacznijmy działać. Nie ważne czy będzie to 1 stycznia czy 16 października. Każdy okres jest dobry, żeby zacząć nową przygodę, a każda przygoda to nowe doświadczenia. Więc doświadczajmy życia i czerpmy z niego dużo przyjemności.
Czapka- H&M
Kurtka- H&M
Szalik-H&M
Sweter- H&M
Spodnie- Bershka
Buty- CCC
Makijaż oczu wykonałam paletą cieni Zoeva- Caramel Melange
Tusz do rzęs to Bourjois- Volume Glamour Ultra Care
I wiem ten rok będzie dla mnie rokiem nauki robienia zdjęć makijaży

czwartek, 17 listopada 2016

#zmetracięta

Dawno nic z serii #zmetracięta się nie pojawiło, a w zasadzie pojawił się tylko pierwszy i jedyny post jak do tej pory. Post był odebrany raczej pozytywnie, więc sama się dziwię dlaczego nie kontynuowałam tej serii. Tak więc czas na wielki powrót. Jedynym moim problemem są zdjęcia, naprawdę nie wiem jakie dodawać zdjęcia. Niby jest to tylko poboczna seria wpisów i robienie specjalnie do niej osobnych zdjęć jest ciężkie zwłaszcza że obecnie mamy pogodę taką jaką mamy, czyli jest zimno i deszczowo. Najgorsze połączenie. Piszcie w komentarzach jakieś propozycje dotyczące tego mojego małego, wielkiego problemu.
Odnosząc się jeszcze do ostatniego wpisu, mówicie że mój wzrost to nie problem bo sami macie kilka centymetrów więcej i nie macie z tym żadnego problemu. Okej rozumiem, nawet się cieszę. Są osoby, które mają 160 cm wzrostu i uważają się za niskie, to teraz odejmijcie od tego 10 cm, to wcale nie jest tak mało i to właśnie jestem ja. Moja twarz jest mniej więcej na wysokości łokci innych ludzi i przekonałam się o tym nie raz... Wszystko to co pisze to moja subiektywna ocena, bo nie mam prawa wypowiadać się za innych. Tak więc po tym wstępie zapraszam Was do moich przemyśleń.


Dzisiaj słów kilka o zakupach, rozmiarach i tego jak traktują mnie pracownicy sklepów.

Po pierwsze rozmiarówka w sklepach, o ile kiedyś znaleźć małe ubrania to był naprawdę problem tak teraz coraz więcej sklepów ma małe rozmiary zarówno ubrań jak i obuwia. Ogromne podziękowania za to. Zmieniło się jednak też i moje myślenie. Nie jestem już tak walnięta na punkcie dopasowanych ubrań, nabrałam dystansu i chyba to jest klucz do szczęścia. Za długie nogawki? Norma. Podwinę albo dam do przeróbki.  Sukienka w rozmiarze 34 okazuje się być za długa? Nic prostszego, obcinamy. Tak. Okazuje się że jeżeli jest się takim krasnalem jak ja to zaprzyjaźniona krawcowa jest złotym środkiem na wszystko. Okazuje się bowiem, że sieciówki z góry zakładają, że osoby w rozmiarze 32 są nie tylko szczuplutkie ale i wysokie, a przynajmniej być w normie. Tylko jaka jest ta norma? Bo raczej nie wszyscy są tak wysocy jakby dopiero co zeszli z wybiegu. Przynajmniej ja nie jestem. Tak więc dystans i krawcowa to jest strzał w 10. Buty to też jest ciężka sprawa. O ile jeszcze buty kryte dam rade kupić w rozmiarze 36 i będą dobre bo włożę sobie wkładkę. To sandałów i butów na obcasie nie da się tak łatwo oszukać. Potrzebuje rozmiaru 35. I nie wiem co jest nie tak ze sklepami obuwniczymi, bo zamiast zrobić mniejsze rozmiary dla butów które są chodliwym towarem. Widzimy same tandetne obuwie w małych rozmiarach. Nie wiem dlaczego tak jest. Chociaż i tak muszę przyznać, że i tak teraz dużo łatwiej kupuję się buty dzięki specjalnym małym rozmiarom, jakie wprowadzają niektóre sklepy. Wiec mam tak, że jeżeli widzę buty 35, które są dobre, wygodne i mi pasują to biorę. 
Dużo ubrań kupuje też na dziecięcym i to też jest dystans. Chociaż może i trochę rozsądek. Ubrania na działach dziecięcych są często tańsze, a rozmiary do ponad 170cm. Opłaca się naprawdę, tym bardziej że teraz dziecięce ubrania są stylizowane na te, jakie znajdziemy na normalnych damskich działach. Fakt nie będą to żadne seksowne kroje, ale jeansy to jeansy nie ważne gdzie kupione. Byle by były jak najbardziej minimalistyczne i dobre rozmiarem.

Tak więc po latach wypracowanego systemy dystansu i krawcowej(tak wiem że się powtarzam) zakupy są czymś przyjemnym i prostym. Wchodzę do sklepu i praktycznie każdy ciuch jest w moim rozmiarze, ale kiedyś to była istna tortura. Był płacz i zgrzytanie zębami. Nie mogłam pojąc dlaczego wszystkie inne koleżanki mogą mieć daną rzecz i wyglądają dobrze, a ja głupich spodni nie mogłam dobrać żeby nie odstawały. Mam ten problem że mimo niskiego wzrostu jestem dość dupiasta i udziasta, więc jeżeli spodnie wchodzą mi na tyłek automatycznie odstają w łydkach i talii, no i oczywiście nogawki są tak długie że mogłabym się o nie zabić. Teraz jest już dużo lepiej, ale okres gimnazjum to były męki. Wyznaję więc zasadę że wolę kupować kosmetyki ;) Dodatkowo zakupy przez Internet odpadają, muszę widzieć co kupuję i mierzyć. Mierzyć, mierzyć i mierzyć, aż w końcu może coś trafię. Oczywiście oprócz za długich nogawek jest też problem za długich rękawów, ale to jest jakoś mało dla mnie istotne.

Teraz czas na konfrontację ja kontra obsługa sklepu. Ja chodząc do sklepów wyznaję zasadę idąc bez pieniędzy podoba mi się wszystko, a z pieniędzmi nic. Dlatego najpierw idę popatrzeć co i jak bez portfela, a gdy już upatrzę sobie jakieś perełki wracam za dzień, dwa i kupuję. Muszę więc w oczach obsługi i ochroniarzy wyglądać komicznie. Pałęta się takie małe między regałami, przymierza i wychodzi. Traktują mnie z góry, dlatego o pomoc proszę w ostateczności. Może jestem przewrażliwiona, ale każdy ma jakieś swoje dziwactwa. No ale niestety, wchodząc do obojętnie jakiego sklepu czuję się tak jakby pracujący tam ludzie swoim wzrokiem mówili "idź sobie dzieciaku". Tak jest za każdym razem, kiedy jestem nie pomalowana na płaskich butach. Taka słodka i mała. Jednak gdy mam mocny makijaż, wyższe obuwie to ludzie zachowują się już zupełnie inaczej. To jest właśnie idealne podsumowanie powiedzenia "jak Cię widzą tak Cię piszą" No niestety, tacy są ludzie, tacy jesteśmy my. 

Mam Nadzieję że przebrnęliście  przez tą moją pisaninę i nie zasnęliście po drodze. Czekam na wasze opinie w komentarzach. Buziaki i pozdrawiam!!!



środa, 16 listopada 2016

panic

Nigdy nie myślałam o sobie w kategorii tchórza. Mam swoje zdanie i wypowiadam je, czasami aż za często. Nie boję się duchów, upiorów czy innych straszydeł. Lubię oglądać horrory i czuć ten przyjemny dreszcz adrenaliny. Można powiedzieć, że lubię się bać. Jednak czy jestem osobą odważną? Czy byłabym gotowa podjąć decyzje, które zmieniłyby moje życie? Nie wiem. Wiem jednak tyle, że nigdy nie pozwolę żeby strach przejął kontrolę nad moim życiem. Decyzją w jakiś sposób odważną było założenie bloga i jestem z tego kroku bardzo dumna. Może i nie mam jakiś sukcesów, ale nie jestem bierna. Robię "coś", a potrzebę tworzenia ma chyba każdy z nas.
Wiadomo boimy się samotności czy odrzucenia. Każdy z nas w zasadzie boi się innych rzeczy, wysokości czy pająków. Chodzi jednak o to by swojego życia nie uzależniać od lęków. Wiadomo, przezwyciężenie ich będzie ciężkie, bo przeciwstawianie się swoim słabością nigdy nie jest łatwe. Jednak gdy nam się udaje czujemy się dużo lepiej, czujemy że możemy więcej niż nam się wydaje.  Wszyscy jesteśmy silni, tylko od nas samych zależy to czy wykorzystamy tę siłę.
Jeżeli całe życie będziemy bali się zrobić krok do przodu, to tak naprawdę się cofamy. Świat idzie do przodu, tak samo inni ludzie, a my? Mamy stać w miejscu i patrzeć jak inni nas wyprzedzają tylko dlatego, że mają odwagę czerpać z życia więcej niż my? Nie bójmy się przyszłości, wiem jak wiele osób przejmuje się tym co będzie i w ten sposób zaniedbują teraźniejszość. Ja też się boję i wiem jak ciężko jest pokonać lęk. Jednak staram się każdego dnia. Właśnie dlatego uważam, że nie jestem tchórzem. Mimo strachu, jestem, działam i idę dalej. 
Istnieją jednak różne rodzaje strachu. Nieraz jest tak że przerażają nas rzeczy i sytuacje które dla innych są czymś normalnym. W końcu każdy z nas jest inny, ma inną wrażliwość i inaczej postrzega świat. To niesamowite jak wiele czynników ma wpływ na to że jesteśmy wyjątkowi, nawet to czego się boimy.

Żeby nie było tak smutno i ponuro, to strach jest też naszym najlepszym motorem do działania. Bojąc się jakiejś sytuacji nasz umysł będzie usiłował szybko się z niej wydostać, dzięki czemu będziemy bardziej efektywni . Tak więc róbmy wszystko, aby nasza negatywna energia była wykorzystywana w bardzo produktywny sposób. Zamiast się zatrzymywać przyjmy do przodu jak taran i nie bójmy się działać. Pamiętajcie, że strach ma wielkie oczy!!!
kurtka- H&M
body- no name
spodnie- Cropp
buty- CCC
kolczyki- Terpiłowski
bransoletka- Lilou




piątek, 21 października 2016

haul rossmann

Witam, ostatnio w Rossmannie był nasze ukochane tygodnie promocji -49%. Oczywiście grzechem byłoby nie skorzystać, skusiłam się kilka nowości oraz uzupełniłam zapasy sprawdzonymi produktami. Tak więc zapraszam do przeczytania moich odczuć związanych z zakupionymi przeze mnie produktów bo mam kilka perełek oraz niestety jeden mega niewypał. Zapraszam!

Jako pierwsza była promocja na wszystkie produkty do ust i paznokci. Paznokcie zawsze robię w salonie wiec żadnego lakieru ani odżywki nie kupiłam. Zaopatrzyłam się jednak w trzy produkty do ust w bardziej jesiennych niż wiosennych kolorach.
Wibo Juicy Color nr 5- Jest to bardzo kremowa i komfortowa w noszeniu pomadka w kolorze fuksji. Przyjemnie się nakłada, nie jest bardzo trwała ale trwałości od produktu o kremowym wykończeniu nie wymagam. Polecam.
Loreal Sexybalm w kolorze 104 Break the rules- Pomadka w kredce o dość błyszczącym, błyszczykowatym wykończeniu. Myślałam że będzie bardziej kryjąca, na szczęście krycie można delikatnie budować. Kolor jest taki rudawy. Bardzo słabo się trzyma.
Miss Sporty Wonder Smooth w kolorze 302 Powerful Berry- Pomadka bardzo tania i jednocześnie ciekawa. Kremowa, bardzo ładnie pachnie. Ciekawy kolor, polecam się nią zainteresować. Jej koszt bez promocji to jakieś 12 złotych, a widziałam że jest sporo kolorów, w tym modne kolory nude.
Od lewej: Miss Sporty, Wibo, Loreal
W tygodniu, w którym królowały oczy postanowiłam po prostu uzupełnić zapasy. Postanowiłam też kupić eyeliner który okazał się totalnym bublem.
Maybelline Color Tattoo 24hr w kolorze 40 Permanent Taupe- Jest to cień w kremie, którym ja wypełniam brwi. Ma fajny zimny kolor i na pewno słyszałyście o nim już nie raz.
Bourjois Volume Glamour Ultra Care Mascara Ultra Vollume Noir Black- Jest to mój ulubiony tusz do rzęs i zawsze do niego wracam Daje naturalny, dzienny efekt. Jednak widać że te rzęsy są pogrubione. Ma moją ulubiona klasyczną szczoteczkę, która nie skleja a ładnie rozczesuje rzęsy.
Rimmel Colour Precise eyeliner w kolorze 001 Black- Fakt nie jestem jakąś specjalistką w rysowaniu kresek, zazwyczaj rysuje kreskę tylko przy lini rzęs i nie bawię się w żadne jaskółki. Zawsze używałam żelowego eyelinera ale chciałam coś co będzie łatwo zabrać na wyjazdy i z rana szybko machnąć kreskę. Niestety na pewno nie tym produktem. Tyle co ja się nerwów przez niego najadłam to kosmos. W drogerii wyglądał na super czarny, ma też fajną końcówkę myślałam że będzie super precyzyjny. Kolor zgadzał się przez dwa użycia, teraz jest jakiś zgniło zielony. A precyzyjność? Tym bublem nie da się zrobić fajnej kreski, która była by prosta i bez dziur. Nie wiem czy tylko ja trafiłam na jakiś dupny egzemplarz czy one po prostu takie są, nie wiem ale dajcie mi znać. Szczerze żałuje wydanych pieniędzy mimo że była promocja.


I ostatni tydzień promocji: twarz. Róże, bronzery, podkłady, pudry i korektory. To właśnie na tej promocji popełniłam największe zakupowe szaleństwo. Chociaż może wydawać się że nie kupiłam najwięcej to zazwyczaj kupowałam jeszcze mniej.
SyperStay Better Skin w kolorze 010 Ivory- Jest to puder prasowany, który możemy nakładać na sucho jak i na mokro. Ma fajne opakowanie z dużym lusterkiem, a co do samego produktu ma fajny żółty odcień (mimo że na zdjęciu wyszedł taki brzoskwiniowy). Matuje, nakładany na mokro daje słabe krycie ale ja dużego nie potrzebuje. Ciekawy produkt o przyjemnej konsystencji.
Maybelline Mastercontur w odcieniu 01 Light- Sławny już na YT produkt do konturowania na mokro, który jest tak łatwo dostępny. Byłam go bardzo ciekawa i nie zawiodłam się. Rozciera się jak marzenie, nie zostawia plam i ogólnie jest łatwy w używaniu. Ciemna strona do konturowania nie jest za ciemna ani za jasna. Natomiast co do tej jasnej strony mam mieszane uczucia. Faktycznie rozjaśnia, ale do tego celu wole korektor(przynajmniej pod oczy) który nie ma tak ciężkiej konsystencji. Jednak rozjaśniam sobie tym produktem szczyt nosa, brodę i szczyty kości policzkowych.
Max Factor Pan Stik w kolorze 12 True Beige- Bardzo kremowy i ciężki podkład w sztyfcie. Ja używam go punktowo jako korektor do zadań specjalnych. Łatwo się rozciera i wtapia w inne podkłady. Kolor nie odznacza się na mojej jasnej karnacji. Jedyny minus, produkt w opakowaniu po prostu śmierdzi, bo nie wiem jak mam to inaczej opisać. Całe szczęście na twarzy już nic nie czuć.
Astor Perfect Stay 24h w kolorze 001 Ivory i 002 Sand- Mój ukochany korektor. Jest świetny, kremowy, łatwo się go rozciera. Zakrywa to co ma zakrywać i trzyma się cały dzień. Nadaje się też pod oczy. Ja używam jaśniejszego kolorku, a ciemniejszy jest dla mojej mamy.
Od lewej: 002 Sand, 011 Ivory
Rimmel Royal Blush 003 Coral Queen- Produkt, którego zakupu nie mogłam się doczekać. Uwielbiam kremowe róże, a ten ma przepiękny koralowy kolor. Nie da się nim zrobić sobie plamy, ładnie się rozciera. Ma też w sobie malutkie złote drobiny, czego nie widać na pierwszy rzut oka, ale pięknie odbijają światło. Jest to efekt baaardzo delikatny.



środa, 21 września 2016

memories

Nie pisałam nic długi czas, najpierw wakacje i chęć odpoczynku. Chciałam odciąć się od wszystkiego i wszystkich. Najlepiej byłoby wyjechać gdzieś, gdzie nikt by mnie nie znalazł i zaszyć się w jakiejś chatce. Niestety takiej opcji nie było, pozostało więc spanie do południa i myślenie o wszystkim. Komputer omijałam łukiem, nie chciało mi się nic robić, a nawet jak zachciało to w głowie miałam tylko pustkę. Później, czyli w zasadzie teraz nowy rok szkolny. Obowiązki i przygotowania do matury. Ciągłe zmiany planu i usiłowanie upchania gdzieś tych wszystkich fakultetów i zajęć dodatkowych. Musiałam sobie to wszystko uporządkować, ale już jestem. W końcu. 
Wspomnienia towarzyszą nam cały czas. Wspominamy pierwsze pocałunki i miłości. Wakacje spędzone z przyjaciółmi lub urodziny. Coś co jest dla nas naprawdę ważne i wywarło na nas wrażenie. Wspomnienia nie zawsze są dobre, pamiętamy też smutne i złe chwile. Nie chcemy tego, lecz pamiętamy. Bliscy którzy odchodzą, to jak ktoś nas skrzywdził. Wszystko zostawia na nas ślad. Jesteśmy odbiciem naszych wspomnień i przeżyć. Jesteśmy ukształtowani przez to co nas potkało i ciągle będziemy się zmieniać, bo mamy jeszcze dużo przed sobą. 
Ja chciałabym się skupić na tych miłych wspomnieniach, gdy wyglądam przez okno i widzę ludzi poubieranych w kurtki myślę o tym że jeszcze tak niedawno było bardzo ciepło. Myślę o lecie, które miało potoczyć się zupełnie inaczej, ale jednak wyszło jak wyszło. Może i ktoś powie że to stracony czas to ja nie żałuje. 

Wspominamy dzieciństwo, później będziemy wspominać dorosłość. żyjmy tak żeby na koniec nasze życie wspominali inni.





poniedziałek, 25 lipca 2016

#zmetracięta

Nazywam się Sylwia. Mam 18 lat i 152 centymetry wzrostu, jest to średnio tyle co przeciętne dziecko w podstawówce. Odkąd pamiętam śmiano się ze mnie z tego powodu. Przy rówieśnikach wyglądam jak ich młodsze rodzeństwo, pałętające się gdzieś między nogami. W życiu słyszałam już sporo wyzwisk, a czym ja się różnie od przeciętnego Kowalskiego? To że mam parę centymetrów mniej niż reszta nie daje przyzwolenia do poniżania i wytykania palcami. To samo ludzie robią z osobami tęższymi czy takimi, którzy według większości odbiegają czymś od reszty. A czy w życiu nie chodzi o to żeby każdy był inny?
Śmiesznie brzmi to że z podowu wzrostu mozna mieć kompleksy, a życie przestaje by takie kolorowe. Jednak tak się dzieje. Może to zabrzmi jak uzalanie się nad sobą, lecz ten etap mam już za soba. Teraz chce podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami jak wygląda świat z mojej perspektywy. Początkowo o tym miał być blog, o tym jak jest ciężko. Nie miałam jednak odwagi, nie byłam gotowa. Teraz jestem i było by mi miło przeczytac co o tym sądzicie.
Myślicie sobie wzrost to wzrost co może być w nim strasznego? Otóż wiele czynności dnia codziennego sprawia mi kłopot. Sięgnięcie coś z wyższej półki? Bez krzesła nie ma szans. Zakupy? Znalezienie swojego rozmiaru to istna katorga. Załatwienie czegokolwiek w urzędzie? Czuje wtedy ciągłe spojrzenia i ironiczne uśmieszki, ludzie mają w nosie to czy stałam przed nimi w kolejce. Nie mówiąc już o tym, że te wszystkie biurka w urzędach są wysokie i sięgają mi tak mniej więcej do klatki piersiowej. I oczywiście nieustanne pytania ludzi ile ja tak właściwie mam lat, a gdy już odpowiem słyszę że to jest nie możliwe. 
Ale nie wszyscy tacy są. Ludzie dzielą się na dwie grupy. Jedni patrzą i z góry oceniają, a inni potrafią słuchać i wyciągać wnioski. Ta "seria" będzie o tym jak wzrost może być największym kompleksem, a zarazem najlepszym przyjacielem. Jak to jest oswajać się ze swoim ciałem i uczyć się żyć ze swoimi słabościami.

piątek, 15 lipca 2016

June 2016

Nie umarłam, nikt mnie nie porwał i mam się dobrze. Wiem że długo mnie nie było i z podsumowaniem czerwca trochę się spóźniłam, ale musiałam odpocząć psychicznie i fizycznie. Czerwiec był dla mnie miesiącem pełnym emocji, którymi żyje do dziś. Parę spraw musiałam pozałatwiać, czekało mnie kilka wizyt u lekarza i pobieranie krwi którego nie cierpię. Teraz wróciłam i pełna energii jestem gotowa na podsumowanie minionego miesiąca. Póki co tak czy siak nie wiem jak to będzie z postami bo pogoda nie rozpieszcza i o zdjęcia ciężko. No ale nie zapeszam i zapraszam do czytania!!!
 Od 1 czerwca żyłam tylko jednym, moimi urodzinami i mimo że nie wyprawiałam nie wiadomo czego to zależało mi na tym aby było miło. 3 czerwca w dzień moich urodzin spotkałam się z rodziną, a następnego dnia ze znajomymi poszliśmy do pubu i jeżeli chodzi o mnie to wydaje mi się że to była dobra decyzja. Oszczędziłam sobie stresu związanego z wynajmem sali i pilnowaniem ludzi.
 Swoim tortem byłam zachwycona dopóki nie zobaczyłam że napis MAC ma błąd w postaci kropek na górze zamiast na dole. Jest to jednak moja wina, nie zauważyłam że wzór tortu który dałam do cukierni był właśnie z tym błędem, głupia ja.
Tak wyglądała moja stylizacja urodzinowa, nic niezwykłego. Postawiłam na luz i wygodę.
 W końcu kupiłam sobie aparat i jestem z tego powodu mega szczęśliwa!!! Mam nadzieje że pełne efekty tego zakupu będziecie mogli zobaczyć już niedługo.
W czerwcu byliśmy z Damianem na ślubie, to była pierwsza nasza wspólna impreza tego typu i wspominam to bardzo miło.
Kolejny raz zmieniłam kolor włosów, przeszłam już chyba przez wszystkie kolory rudego. W tym kolorze zostanę już chyba na dłużej. Jest jasnym odcieniem rudego, pomieszanym z blondem. Oczywiście nie mogłam się nie pochwalić paznokciami, uważam że są wspaniałe. Jest to efekt lustra i gdziekolwiek bym nie poszła każdy zwracał na nie uwagę.

Czerwiec to oczywiście zakończenie roku szkolnego i rozpoczęcie wakacji. Pogoda za oknem jest beznadziejna ale mimo tego mam nadzieję że spędzacie wakacje tak jak sobie zaplanowaliście i świetnie się bawicie, a odebrane świadectwa spełniły wasze wymagania.

Mam do Was pytanie, czy chcielibyście może post o pielęgnacji moich włosów? O tym jak zniosły farbowanie i rozjaśnianie. Jak się teraz zachowują, jakie są moje odczucia po koloryzacji i czy żałuje. Oraz post o inspiracjach na prezenty urodzinowe, bo dostałam dużo ciekawych prezentów, które są idealnymi pomysłami na prezent dla bliskiej osoby. Dajcie znać w komentarzach i buziaki!!!