Od małego rodzice zabierali mnie na różne "wyprawy", wtedy nawet zwykły wypad nad jezioro był dla mnie niezwykłą przygodą. Uwielbiałam to i tak mi zostało. Kocham jeździć samochodem czy pociągiem i jakoś nie mogę sobie wyobrazić co by to było jak bym miała chorobę lokomocyjną. Szczerze współczuje ludziom, którzy nie mogą cieszyć się pięknymi widokami za szybą i ekscytować się każdym kolejnym kilometrem. Jak byłam młodsza to rodzice często urządzali razem ze swoimi znajomymi, którzy też mieli córkę dwa lata młodszą niż ja, wycieczki. Jeszcze wtedy nie chodziłam do szkoły, więc nie było problemu, aby w weekend gdzieś wyruszyć. Rodzice najbardziej lubili bunkry i wszystko co związane z militariami. Byliśmy na różnych zlotach, na rekonstrukcjach bitew i to było mega fajne. Zdarzało się, że ja mogłam wybrać co będziemy zwiedzać i wtedy na celownik brałam zamki. Kocham zwiedzać komnaty i lochy zamków zastanawiając się przy tym co się tu kiedyś działo, kto przechadzał się tymi samymi korytarzami, którymi teraz kroczę ja.
Moi rodzice wychowali mnie na podróżnika, dziękuje im za to. Dzięki temu jest mi obce powiedzenie "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej", ja wszędzie czuję się dobrze. Oni chyba jeszcze przed moimi narodzinami zaszczepili we mnie ten "gen turysty"(?). W końcu moja pierwsza wyprawa odbyła się jeszcze w brzuchu mamy do Holandii. Późniejsza również do Holandii, gdzie miałam coś koło roku, a może i mniej. Tam stawiałam swoje pierwsze kroki (taka jestem światowa). Do tej pory mam na swoim koncie jeszcze kilka zagranicznych wycieczek do Holandii, Niemiec i Ukrainy. Chciałabym zwiedzić jeszcze trochę świata, ale do tego muszę się chyba przekonać do podróży w przestworzach, a mam ogromny lęk wysokości. No i oczywiście zwiedzaliśmy Polskę, jest kilkanaście miejscowości, które odwiedzaliśmy kilkukrotnie i te, których jeszcze nie zwiedziłam, a bardzo bym chciała.
Do tego wszystkiego dochodzą liczne biwaki. Spanie pod namiotem uwielbiam, czuje się wtedy wolna i wiem, że swój "domek" mogę zabrać ze sobą wszędzie. Może to właśnie dzięki temu jak wychowali mnie moi rodzice w wieku ośmiu lat zostałam harcerką. Nie straszne mi są robaki, trudne warunki czy nieprzespane noce na wartach. Ja to po prostu kocham. Kocham czuć wolność i brak ograniczeń, a to właśnie dają mi podróże te małe i te trochę większe.
Chciałabym pod koniec swojego życia czuć się spełniona i wiedzieć, że to co chciałam zobaczyć to zobaczyłam. Nie interesują mnie kierunki, które są oblegane ja chce odkryć coś nieodkrytego. Chcę zobaczyć coś czego jeszcze nikt nie widział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz