środa, 5 sierpnia 2015

Kompleksy? Po co one komu?

Hej!
Z własnego doświadczenia wiem, że kompleksy mogą narobić wiele złego w naszej głowie i tym jak sami siebie postrzegamy. Kompleksy to problem, który męczy wszystkich. Nie znam osoby, która zawsze myślałaby o sobie, jako o kimś najpiękniejszym, najmądrzejszym i wgl naj. Ja z własnego doświadczenia mogę powiedzieć Wam jak duży wpływ miały na mnie kompleksy i jak staram się z nimi walczyć.

Ja jestem dość mocno zakompleksiona, miałam taki okres w życiu, że dosłownie nic mi się we mnie nie podobało. Miałam o sobie bardzo złe zdanie, uważałam też, że nikt mnie nie potrzebuje. Wpadłam też w problemy z odżywianiem. Nic przyjemnego. Wtedy zauważyłam, że faktycznie powiedzenie "jak cię widzą tak cię piszą" jest prawdziwe. Ubierałam się jak chłopak, a nawet zachowywałam i tak mnie zaczęto postrzegać, jak kumpla. Nikt nie widział we mnie dziewczyny i to jeszcze bardziej mnie dołowało. Udawałam silną i wszyscy mi w to uwierzyli, więc wielkim szokiem było to jak ktoś kiedyś zobaczył jak płaczę. Jak to? Ona płacze? Niemożliwe! Jak łatwo stworzyć iluzje, w którą wszyscy uwierzą. To były czasy gimnazjum i faktyczni nie wspominam tego jakoś sympatycznie. Bardzo mocno pragnęłam akceptacji i gdy reszta dziewczyn malowała się ja postanowiłam się zbuntować. Nie widziałam nic fajnego w "tapetowaniu się". Nie rozumiałam ani siebie, ani tego co się dzieje.

 Dopiero później zdałam sobie sprawę z tego, że wszystko dzieje się u mnie w głowie. To ja panuje nad swoim ciałem i samopoczuciem. Zdałam sobie z tego sprawę głównie dzięki Damianowi. To on mną dość mocno wstrząsną. Zaczęłam wyglądać jak dziewczyna, zachowuje się tak i maluje za wszystkie czasy, hehe. To jest taki mój mały sposób na to by poczuć się w pełni dziewczęco/kobieco.
Damian z całych sił zapewnia mnie zawsze o tym, że jestem wyjątkowa, piękna i wartościowa. I chyba potrzebowałam czegoś takiego, potrzebowałam żeby ktoś dotarł do mnie i mnie przekonał. Wiadomo, wracają do mnie myśli o tym jaka jestem beznadziejna. Chociaż nie przejmuje się tym już tak bardzo, zaczęłam jeść, nie głodzę się już aby się dowartościować. Jestem pewniejsza siebie. Choć to jeszcze nie jest to do czego dążę. Póki co u mnie wszystko się układa.

Jeżeli ktoś z Was też miał kiedyś takie problemy to teraz już wiem, najważniejsze jest wsparcie i zrozumienie. W radzeniu sobie z kompleksami pomagają też takie teksty motywacyjne. Wystarczy napisać jakiś prosty napis typu jesteś piękna, mądra. Co komu pomoże. 

Można stosować też takie "ćwiczenia", wystarczy stanąć przed lustrem i mówić sobie komplementy. To naprawdę pomaga. I przede wszystkim NIE WOLNO porównywać się do innych. To najgorsze co można zrobić, każdy jest indywidualną osobą i wspaniałą na swój własny sposób. Nie radziłabym też dołować się po tym jak zobaczy się jakąś super dziewczynę w Internetach, nie radze, serio. Może to oczywiste, ale ja kiedyś tego nie wiedziałam.
Pozdrawiam, całuję.
takawariatka

2 komentarze:

  1. Akceptacja samego siebie to pierwszy krok do tego żeby być szczęśliwym. Kompleksom mówimy stanowcze nie. Sama mam ich dużo ale walczę z nimi, wiem do czego może doprowadzić brak niskiej samooceny. Napisałam o tym ostatni post na blogu. Jeśli szukasz jeszcze jakiejś rady , warto zajrzeć

    http://whisperyourlove.blogspot.com/2015/08/pokochaj-siebie-i-swoje-ciao.html

    OdpowiedzUsuń